Rok 2012 odszedł w niepamięć, dlatego pora podsumować
ostatnie 12 miesięcy, a właściwie to ostatnie pięć. Najlepiej byłoby, żeby okres do czerwca
przemilczeć, ale z kronikarskiego obowiązku muszę cokolwiek napisać. W sumie
przebiegłem, może z 70 km w 6 miesięcy. Wystartowałem w dwóch oficjalnych
zawodach. Na GP Poznania nad Rusałka, przebiegłem 5 km w 25.20, co było rezultatem zbliżonym do mojej życiówki. Jednocześnie wydawało mi się, ze jestem już bliski
swoich granic, i trudno mi było wyobrazić sobie bieganie kilometra w tempie
poniżej 5 minut, czas pokazał jak bardzo się myliłem. Mój kolejny start był już szczytem głupoty. W połowie
stycznia zapisałem się na poznański półmaraton, który miał być moim debiutem na
tym dystansie. Z różnych przyczyn, począwszy od braku motywacji, poprzez
lenistwo lub poświęcanie więcej czasu na tenisa bądź koszykówkę moje
przygotowania do startu były żałosne. Do biegu 1 kwietnia, przystąpiłem na świeżości - mając w nogach z 30 km przez 3 miesiące.I tak
oto bez żadnego przygotowania wyruszyłem na trasę. Koło 15 km złapał mnie
kryzys - nogi ociężałe, a płuca przestały pracować. Wszyscy mnie wyprzedzali,
co bolało najbardziej.W końcu dobiegłem, sfrustrowany, zły, zmęczony i
przekonany, że już nikt mnie nie namówi do biegania.( Czas 2h11m11s)
W tym samym czasie życie Night Runners było równie ubogie,
w teorii była nas 5tka, w praktyce nie mogliśmy się nawzajem zmobilizować do
regularnych spotkań. O życiu fanpage’a też lepiej nie wspominać, fanów było około
500, ale miałem problem by ich zaangażować.
W lipcu zacząłem znów biegać regularniej. Zawsze sam,
zawsze z muzyka na uszach, towarzystwo nie było mi potrzebne, a wręcz było
zbędne. W końcu bieganie to ja i moje
myśli, bądź pustka w głowie i reset. Sierpień upłynął bardzo szybko, wyjazdy
wakacyjne i znów nie było czasu na bieganie.
I tak doszliśmy do września. Mieliście kiedyś uczucie, że
coś powstaje z niczego? Pstrykniesz palcami i już jest? W przypadku Night Runners
tak nie było. Dlatego zanim dojdę do tego, jak to się stało, że dziś na
spotkanie biegowe organizowane przez takich amatorów potrafi przyjść
kilkadziesiąt osób, chciałbym podziękować wszystkim osobom, które mnie wspierały,
doradzały i poświęcały swój czas.
W szczególności dwie osoby walnie przyczyniły się do tego sukcesu, jakim niewątpliwie
stała się nasza grupa. Kto obserwuje
życie NR, wie kogo mam na myśli. Marcin i Zosia, to oni stali się tym brakującym
elementem NR, dzięki któremu wszystko zazębiło się i pracuje doskonale. Zawsze
wysłuchali, wspomogli radą i nigdy nie odmówili gdy czegoś potrzebowałem. Po
tych kilku miesiącach, to dla mnie ktoś więcej niż kolega i koleżanka od
biegania.
Nie sposób tutaj wymienić wszystkich, bo zawsze kogoś bym pominął, liczę, że
wiecie że doceniam Waszą pomoc i energię, która przekazujecie Night Runnersom.
Wrzesień to dla mnie początek regularnych treningów i to
dało efekt, 3-4 razy w tygodniu, w miłym towarzystwie, czasem większym czasem
mniejszym. Nauczyłem się biegać nieSolo,
słuchawki z premedytacja zostawiałem w domu, bo wolałem słuchać i
rozmawiać. Co więcej polubiłem to tak bardzo, ze trudno mi sobie wyobrazić teraz bieganie samemu. Tak myślę, ze nawet miałbym
problem, żeby zlokalizować miejsce mojej mp3 wraz ze słuchawkami. Biegałem systematycznie, więc pojawiła się myśl
by sprawdzić się w zawodach. Swoje starty opisywałem już na blogu, więc nie
będę się powtarzał ;)
Biegnij Warszawo 48.31
Półmaraton w Szamotułach 1.47.31
Półmaraton w Kościanie 1.46.01
5km - Grand Prix Poznania - 21.00
Wszystko razem z wesołym quasiautobusem NR.
Nasze poniedziałkowe wyjścia weszły już na dobre do kalendarza wielu osób. W naszych żarówiastych
koszulkach NR biega już ponad 70 osób. Na co-sobotnich biegach w ramach parkrunu
regularnie przychodzi nas po 10-15 osób i jesteśmy najliczniejsza drużyną wśród
wszystkich zawodów cyklu parkrun w Polsce!
|
23.12.2012 - Spotkanie NR&KB nad Rusałką |
Podsumowaniem tego roku były dwa spotkania
świąteczno-noworoczne, organizowane wspólnie z Magda i Zosia z
Kobiety Biegają na które przyszło
dwukrotnie ponad 70 osób!
Cała inicjatywa rozwija się w tempie, którego chwilami nie potrafię ogarnąć. Od
nowych pomysłów chwilami może rozboleć głowa, bo potrzeba jeszcze czasu na ich
realizację, ale czas się znajdzie, musi !
Ze swojej strony mogę Wam tylko obiecać, że nadal będę
robił wszystko, by było coraz lepiej.
Dziękuję Wam, za wszystko, za obecność, za dobre słowo, bo to dla mnie
najlepsza motywacja, że to co robię ma sens.
W 2013 życzę Wam osiągnięcia celów – tych sportowych i
prywatnych. Wielu spotkań, nie tylko na ścieżkach biegowych. Nowych znajomości,
i podtrzymania tych starych i żebyście zawsze mieli powód żeby się uśmiechać,
tak jak ja mam, gdy widzę Was wszystkich.
Na blogu będzie się działo, macie moje słowo;)
PS. Zakończyła się rywalizacja w ramach endomondo. Wkrótce
przedstawię jej podsumowanie i zaproponuję coś nowego, ale to dajcie mi trochę
czasu ;)
PSS Z okazji 2000 fanów planuje kolejne spotkanie, typowo towarzyskie ;) Zatem do zobaczenia na parkiecie w karnawale ;)