Pewnie się zastanawiacie cóż
to za problem cieszyć się sezonem biegowym skoro śniegi w końcu zeszły, lód
stopniał a jedynym problemem zaczyna być kolor okularów przeciwsłonecznych do
włożenia na nos.
Jako NR cześć z Was biega
już kilka miesięcy albo tygodni. Z jednej strony za nami ciężki okres
wszechogarniających ciemności i mrozów a z drugiej pierwsze starty w wiosennych
imprezach, podczas których większość z Was przełamało swoje bariery, pobiło
życiówki i potwierdziło skuteczność takich czy innych planów treningowych. W ciemno więc mogę założyć, że większość z Was
najprawdopodobniej bez mrugnięcia okiem przyjęło by porady o treści „biegaj
więcej, biegaj dłużej”, „musisz włączyć do treningu siłę biegową, interwały”
itp.
A ilu z Was przyjęło by
dobrą radę aby dłużej spać, więcej odpoczywać, zmniejszyć kilometraż ?
I tu dochodzimy do sedna
sprawy.
Jeśli się rozejrzycie wokół,
to poza wspaniałą energią jaką daje bieganie w grupie NR, zobaczycie osoby które
co raz częściej wspominają o bólach, kontuzjach, konieczności pójścia do
lekarza czy też po prostu frustruje je brak postępów „na stoperze”.
Mając to na uwadze chciałbym
abyście zapamiętali, że należy trenować tylko tyle ile jest konieczne do
osiągnięcia celu, abyście wzięli sobie do serca, że odpoczynek jest normalną jednostką treningową, której nie można zaniedbać ! A wręcz
przeciwnie – z głową planować !
|
fot. Anna Wejman |
Pamiętajcie, że odpoczynek
może mieć wiele twarzy. Począwszy od „nie dokręcania” tempa w dzień wolnego
wybiegania „bo czuję się dobrze”, poprzez umiejętność podzielenia sezonu np. na
dwa „szczyty” (wiosna, jesień) z okresem wolnego w wakacje a także co
kilkutygodniowego zmniejszenia obciążeń aż na zwykłym śnie skończywszy.
To właśnie w okresie przerw
między biegami, w czasie snu, nasze mięśnie odbudowują się z mikrourazów
treningowych – rosną, nabierają siły i wytrzymałości.
Nie ma innej drogi do
zachowania zdrowia, formy i rozwoju. Praca-odpoczynek, praca-odpoczynek…
Zasadą jest, że im więcej
biegamy tym więcej powinniśmy odpoczywać i spać. Cytując słowa znanego trenera:
„Na niepowodzenia treningowe sami sobie zapracowujemy. Z motywacją do osiągania
doskonałości zwycięża u nas tylko nieumiejętność słuchania własnego organizmu.
A skutkiem są: przetrenowanie, choroby i kontuzje.”
Wszyscy biegamy dla zdrowia,
lepszego samopoczucia albo/i realizacji celów sportowych. Nie pozwólcie by
bieganie zamiast być przyjemnością stało się „tą rzeczą którą muszę zrobić”.
Słuchajcie swoich organizmów, nie lekceważcie sygnałów przetrenowania jakimi są:
ciągłe zmęczenie, problemy z zasypianiem, rozdrażnienie, zwiększona zachorowalność na przeziębienia, nieregularny
okres, obniżone libido, bóle różnych części ciała, łaknienie cukru, zmiany
wagi, biegunka, powiększone węzły chłonne, stagnacja wyników sportowych.
Wg badań naukowców i
lekarzy, gdy intensywnie trenujemy, brak snu może zmniejszyć naszą odporność aż
o 50%. Dotyczy to osób, które trenują do maratonu i śpią mniej niż 6 godzin.
Odporność wróci do normy, kiedy tylko wydłużymy dawkę snu do 8 godzin…
Przekonujące prawda ?
Przetrenowanie to
„zmniejszona wydolność organizmu spowodowana brakiem równowagi między
treningiem a odpoczynkiem”. Szanujcie się, nauczcie się rozpoznawać
przysłowiowego „lenia” od prawdziwego zmęczenia i nie dokładajcie sobie wtedy
kilometrów i interwałów. Weźcie pod uwagę, że rozpoczynając przygodę z
bieganiem, zwłaszcza po długiej przerwie i prowadząc „normalne” życie (praca,
dzieci, obowiązki) nie możecie nagle wskoczyć na poziom treningu 5 razy w
tygodniu robiąc miesięcznie 200-300km bo prędzej czy później organizm upomni
się o swoje a przecież chcemy bawić się wspólnie na różnych imprezach biegowych
prawda ? A będzie ich w tym roku co nie miara i chciałbym abyśmy wszyscy w
zdrowi i z uśmiechem brali w nich udział.
Po wielu latach uprawiana
różnych sportów wytrzymałościowych (kolarstwo, biegi), zaliczeniu różnych
kontuzji, wzlotów i upadków, najbardziej cieszę się z tego, że powoli, co raz
lepiej (choć daleko mi do ideału) udaje mi się rozpoznawać moment zbliżania się
do granicy przetrenowania i odpowiednio na to reagować „wycofką”. Dzięki temu
udaje się trzymać organizm w (lepszej lub gorszej) formie i z roku na rok
przesuwać tą granicę o oczko dalej notując progres.
Pamiętajcie więc – lepiej dobrze odpocząć, niż źle potrenować.
A jak się nie będziecie
słuchać to przyjdzie T-1000 i Was zje ;)
|
fot. Anna Wejman |