Jak zrobiłem pierwszy krok - Tydzień motywacji z Night Runners

Powoli kończąc nasz tydzień motywacji z Night Runners chciałbym przedstawić Wam Gucia. Przyszedł na swoje pierwsze spotkanie w połowie czerwca. Dlaczego to zrobił i czy został z nami na dłużej przekonajcie się sami.

Gucio wygrywa koszulkę NR

                "Jak stałem się marszobiegaczem"
Tak, nie pomyliłeś się czytając powyższe stwierdzenie. Nazwanie siebie biegaczem było by naprawdę nieuprzejme i obraźliwe dla tych, którzy naprawdę pokonują piesze dystanse dużo poniżej 7min na kilometr… ale od początku. Wszystko zaczęło się 16 czerwca 2013 roku (a wcześniej 16 czerwca 1984 ale o tym to książkę musiałbym napisać) no i tego dnia miałem urodziny. Dzień standardowy, różnica polega na tym, że spotykasz więcej osób z twojej rodziny, przyjaciół i najbliższego otoczenia. Z jednymi rozmawiasz, z innymi jesz przy stole ciasto, a jeszcze z innymi bawisz i pijesz. Wiadomo potem przychodzi czas wielkich prezentów lub wielkich rozczarowań… i nagle otwierając któryś tam z kolei pakunek wpada mi myśl do głowy „Co może być najbardziej wartościowym prezentem od drugiego człowieka?” Butelka Jack’a Daniels’a Honey przecież nie może być szczytem marzeń? Kolejna książka? hmn… może Ferrari? Wybity z mojego świata kolejnymi pytaniem ze strony babci zszedłem na ziemie. Jak już się domyślacie nie będę Wam moi drodzy opowiadał jak to walczyłem, ze sobą na 42 kilometrze maratonu lub innego biegu na wytrzymałość, bo prawdę mówiąc przy wadze 116 kg nie wiem czy taki dystans przebiegłem do dnia dzisiejszego w sumie. Wieczorem 16-stego zadzwoniła do mnie moja koleżanka Paulina aka Maluda, bądź co bądź z trochę spóźnionymi życzeniami. Wiadomo standard najlepszego coś tam coś tam, bla bla bla jednak, wypowiadając słowa „i dużo zdrowia Guciu” bo tak mnie zwą znajomi i nagle mnie olśniło. Mickiewicz miał rację zdrowie jest ważne, jak nie najważniejsze ale „czy można je dostać w dniu urodzin w prezencie?” pytam sam siebie.  I już z drugiej strony słuchawki tak jak by Maluda słyszała moje przemyślenia pada : „Gucio mogę Cię zabrać na Cytadelę jutro o 20:50 gdzie zdrowie można sobie wybiegać”.


Normalnie nigdy bym się nie zgodził, bo słowa Jacek i bieganie to raczej przeciwne bieguny jednak wyrzuty sumienia po obżarstwie urodzinowym w połączeniu z wiarą i  entuzjazmem koleżanki w trakcie raportowania mi czym jest akcja NR 1+1 (akcja, w której jeden profesjonalny biegacz przyprowadza początkującego, domyślacie się  kto był PRO a kto był leszczem) wygrały. Moim prezentem urodzinowym było 5.000 metrów (słownie: pięć tysięcy) w tempie około 7min/km i spotkanie z Night Runners. Ludzie tworzący ten zespól to przeróżne zawody, poziomy zarobków, wiek, płeć ale dwa razy w tygodniu o 20:50 stają się równi ,a ich mianownikiem jest wspólny bieg. Mi to zaimponowało i za taki prezent, wiarę i entuzjastyczne przyjęcie serdecznie dziękuję. Zrób pierwszy krok i przyjdź na Cytadelę lub Łęgi Dębińskie zapewniam, że atmosfera i zapał, którym tryska Tomek Makos nasz leader i całe NR w tym pewnie wielu Twoich znajomych, których nie podejrzewasz o to że biegają  udzieli  się i Tobie.I już wkrótce postawisz swój pierwszy biegowy krok!